Pasję fotografowania odziedziczyłem po Tacie. Pamiętam z dzieciństwa, jak po każdych wakacjach oddawał klisze do wywołania po czym okupował godzinami łazienkę (jedyne pomieszczenie bez okna) robiąc samemu setki odbitek na powiększalniku. Potem na noc rozkładał je mokre na gazetach na wszystkich podłogach a następnego dnia zbierał, prostował na krawędzi stołu i umieszczał pod stosami książek dla całkowitego wyprostowania.
Z czasem pozwolił mi uczestniczyć w tych "misteriach" przy czerwonej żarówce, nauczyłem sie obsługiwać powiększalnik, kadrować, naświetlać papier, wywoływać i utrwalać w takich specjalnych kuwetach przy pomocy drewnianych szczypiec. Do dziś pamiętam ten zapach chemikaliów.
Jak większość kolegów i koleżanek swój pierwszy aparat, radziecką Smienę 8, dostałem na I Komunię, czyli w wieku 10 lat (1967). Jak widać na współczesnym zdjęciu, aparat swoje przeszedł, ale służył mi wiernie przez wiele lat. Niestety podczas jednego ze spływów kajakowych, chyba w 1974, musiałem wyciągać go z dna jeziora. Potem rozebrałem go na brzegu na ręczniku na części pierwsze i suszyłem na słońcu. Przy ponownym montażu okazało się, że obiektyw wkręca się do pewnego miejsca... które można wyznaczyć tylko doświadczalnie. Zrobiłem to "na oko" i od tego czasu moja Smiena ma "stałą poprawkę" przy nastawianiu odległości.
Nie był to aparat skomplikowany, poza samowyzwalaczem mechanicznym żadnej automatyki, ręcznie odległość, czas i przesłona. Łatwo zorientować się w jego możliwościach patrząc na instrukcję obsługi. To oryginał, jaki córka dostała ze swoim aparatem, w zasadzie do Smieny Symbol ale aparaty podobne.
Co było dalej napiszę w wolnej chwili, teraz próbka współczesnej zabawy z cyfrówką (Samsung Digimax S500), czyli garść zdjęć przyrodniczych z wakacji w 2006 roku(część robiły moje młodsze dzieci). Bez Copyright - można kopiować
Inny album zdjęć przyrodniczych , mojego autorstwa, udostępniam na licencji
Latem 2009 byłem w Alpach:
Albumy Górskie krajobrazy oraz Kwiaty w Alpach mojego autorstwa, udostępniam na licencji
Zimą 2009 zostałem szczęśliwym posiadaczem aparatu OLYMPUS SP-590 UZ. Wybrałem aparat mający ogromną ilość ręcznych ustawień a gdy wziąłem go do rąk okazało się, że jego słabym punktem jest chyba...tryb AUTO. Chcąc nie chcąc musiałem zabrać się za fotografię cyfrową trochę bardziej serio. Co z tego wynikło można przeczytać na tej stronie.